środa, 16 maja 2012

F r ü h l i n g f e s t



Nie da się czekać na kolejny Oktoberfest przez cały rok. Cóż zrobić?
Na wielkim polu niemal w samym centrum Monachium, zwanym Theresienwiese nie tylko na przełomie września i października leją się hektolitry piwa. Każdy powód do świętowania jest dobry. Pod koniec kwietnia, początek maja jest nim... nadejście wiosny.
Na kilkunastu hektarach rozciąga się olbrzymie wesołe miasteczko: karuzele, strzelnice, dziesiątki ekstremalnych rollercosterów, domy strachu, a obok budki z kiełbasami i słodyczami. Tłum (co ciekawe nie tylko turystów) bawi się i cieszy kapiącym wręcz zewsząd kiczem, plastikiem i tanimi ludycznymi rozrywkami. Jest kolorowo, głośno, tłocznie. Po 20 minutach marszu z zataczającymi się młodymi Niemcami, starczy antropologicznych doznań. Chcę do domu.




Zdjęcia zrobiłam ostatniego dnia festynu, tuż przed zamknięciem. Można było swobodnie się poruszać, w wielkie Tiry powoli  załadowywano fragmenty metalowych konstrukcji, Theresienwiese pustoszało w oczach. Teraz czeka na kolejną budowę- zaraz zaczną się wszak przygotowywania do Oktoberfestu.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz