piątek, 31 sierpnia 2012

Ostatni dzień w Monachium



Ostatniego dnia przed przeprowadzką do Berlina  wjechaliśmy na Olimpiaturm- najwyższy budynek Monachium, będący punktem widokowym na całe miasto. Poniżej zdjęcia. Szkoda, że opuszczamy to miasto i w sekrecie Wam napiszę, że bardzo wierzę w to, iż kiedyś, może za kilka lat, jednak tu wrócimy... Póki co, to ostatni wpis na tym blogu dotyczący Monachium. 







Na zdjęciu powyżej widać fabrykę BMW.


Poniżej stadion olimpijski.










sobota, 25 sierpnia 2012

PRZEPROWADZKA


Przeprowadzamy sie do Berlina!!
Niebawem nowe wpisy. Zagladajcie od czasu do czasu na bloga i trzymajcie kciuki, by nic sie nie rozbilo, zniszczylo, a panowie z firmy przeprowadzkowej nie dostali ataku serca wnoszac nasze rzeczy na czwarte pietro bez windy.
Jak nic posla nas do stu diablow!!!

Pozdrawiam i polecam piosenke w wykonaniu Turnaua:


wtorek, 14 sierpnia 2012

DACHAU


Dachau to najstarszy nazistowski obóz koncentracyjny, położony zaledwie 17 km na północ od Monachium. Jak wiadomo w Bawarii wszystko się zaczęło (w pewnym przewodniku przeczytałam, iż jest to "kolebka nazizmu" - nie brzmi mi to określenie absolutnie, ale niech będzie).
Obóz powstał w 1933 roku, zginęło w nim do końca wojny ok. 148 tysięcy ludzi różnego pochodzenia, wyznania, płci, wieku.
Przeprowadzano w nim liczne eksperymenty pseudomedyczne (np. zamykano ludzi w komorach ciśnieniowych i rozrzedzano lub zagęszczano powietrze, zwłoki poddawane były sekcji, a narządy badane; wszczepiano dożylnie odmiany malarii, wstrzykiwano ropę chorych więźniów w organizmy zdrowych itd.), torturowano (wlewając do przełyku tyle wody, iż narządy wewnętrzne się "topiły", polewając wodą ludzi stojących na mrozie, bijąc, głodząc), obdzierano ze skóry (skóra więżniów służyła do obróbki i produkcji butów, rękawiczek, torebek dla SS), w końcu gazowano i palono.
Muzeum w Dachau przekazuje wszystkie te informacje w dość delikatny, żeby nie powiedzieć "estetyczny" sposób. Pełno plansz ze zdjęciami, faktami, rekonstrukcji, planów lecz mało w tym makabry czy agresji. Nie ma potrzeby na więcej. Wystarczy spojrzeć na hektary ziemi gdzie stały baraki dla więźniów, obejrzeć piece krematoryjne, poczuć zapach krematorium, by móc dopowiedzieć sobie resztę.


Bramę do obozu zdobi napis, skądinąd znany Polakom: "Arbeit macht frei"
 
 







Piece i komora gazowa





Miasto Dachau, na horyzoncie Monachium



Miasteczko Dachau, pałac i park


piątek, 10 sierpnia 2012

Co robi Steffen Möller cz. 2


Wszystkich, których zainteresował wpis o Steffenie Möllerze pragnę poinformować, że dziś jego książka o Polsce znalazła się na czwartym miejscu bestsellerów księgarni Hugen Dubel!

wtorek, 7 sierpnia 2012

Monachium = Bawaria = Piwo (kolejność tych słów dowolna)


Monachium to piwo. 

Olbrzymi przemysł browarniczy jest wizytówką miasta na całym świecie. Nieraz czuć w powietrzu specyficzny zapach dymu z kominów browarów znajdujących się w samym centrum miasta. Mija się je jadąc do pracy, szkoły.
Piwo w Bawarii to napój często tańszy niż woda. Piją go wszyscy. Dzieci przyzwyczaja się do kufla od małego podając w Biergartenie mocno rozcieńczone piwo z lemoniadą lub coca colą. Można pić na ulicy, w parkach. Nikt się nie kryje, nikt nie jest karany mandatem. Ba, można nawet po jednym małym prowadzić samochód, jechać rowerem. Co ciekawe, nie spotkałam jeszcze nigdy na ulicy Monachium pijanego człowieka. Kultura picia, tradycja picia, sprawiają, że jest to w tym rejonie święty napój, a upicie się piwem to zbrukanie tradycji. Smutnym wyjątkiem od tej reguły jest Oktoberfest. M. mówi, że w tym czasie Monachium to niestety obrzydliwe pijaństwo. 






Paulaner, Löwenbraü, Höfbrauhaus (HB), Spatenbrau, Hackerbraü, Augustinerbraü, Pschorbraü, Kaltenberg - to nazwy tylko niektórych monachijskich piw. Średniowieczne browary noszą nazwy zakonów, których mnisi zajmowali się produkcją trunku. Mamy więc Augustynów, Paulinów itd.
Poniżej zdjęcie browaru, w którym znajduje się także restauracja, a piwo płynie metalowymi rurami prosto z produkcji...



Utrzymanie w rękach czterech litrowych kufli to nie lada wyczyn...




W Hirschgartenie umyte kufle należy zabrać ze specjalnego regału, opłukać w wodzie i stanąć w kolejce do beczki z piwem...





A poniżej tradycyjne bawarskie śniadanie: weisswurst (biała kiełbasa, ugotowana) i naturalnie piwo!




piątek, 3 sierpnia 2012

Co robi Steffen Möller?



Pamiętacie Steffena Möllera? Przesympatyczny Niemiec, który rozkochał w sobie Polaków dzięki temu, iż nauczył się mówić po polsku. W pewnym momencie (kilka lat temu) było go już za dużo: telewizja, brukowce, radio, kabarety, seriale, show, wszędzie. Potem zniknął z polskiej sceny zupełnie. Co teraz robi? To samo, co kilka lat temu u nas, ale tym razem w Niemczech- mianowicie opowiada i pisze o Polsce.
Napisał niedawno nową książkę: "Expedition zu den Polen", w której opisuje nasz kraj i zwyczaje.
Książka ta zajmuje właśnie 6. miejsce bestsellerów w sieci księgarni Hugen Dubel (odpowiednik polskiego Empiku).





 Wraz z niemiecką telewizją zrealizował 40 minutowy film dokumentalny o Polsce "Polen für Anfänger", czyli "Polska dla początkujących" (krótki fragment tu: http://www.youtube.com/watch?v=Ib7ZLLmaLjA&feature=channel&list=UL), w którym pokazuje w niezwykle dowcipny, ale przyjazny sposób swojemu znajomemu Niemcowi najciekawsze polskie miasta i opowiada o zwyczajach Polaków. 

Obecnie mieszka w Berlinie, ale wciąż podróżuje po Niemczech i Polsce.  

Można go lubić, albo nie, jedno jest pewne: robi Polsce i Polakom fantastyczną reklamę. Opowiada o nas z dystansem, dowcipem, ale i olbrzymią sympatią. Nie jest złośliwy, nie obśmiewa. Zachwyca się polską kuchnią, dużo wie o naszej historii i tradycjach. Na pewno nie jeden Niemiec dowie się wiele o naszym narodzie właśnie od niego.

A tu super rap, "Bigos rap", w którym usłyszycie nazwy wszystkich polskich przysmaków:


wtorek, 31 lipca 2012

piątek, 27 lipca 2012

To nie Amsterdam cz.2

O tym, że po Monachium jeździ się rowerem już wspominałam (wpis na blogu z maja 2012).
Tak wyglądała droga na festiwal Tollwood, w środę po południu.
Hm... gdzie by tu przypiąć rower?






środa, 25 lipca 2012

Oktoberfest w budowie





Największa impreza w Monachium, znana na całym świecie wśród koneserów piwa, to oczywiście Oktoberfest. Od 1810 roku, na przełomie września i października odbywa się wielkie święto piwoszów. A zaczęło się od wesela: bawarski książę Ludwik ożenił się z księżniczką Theresą, co świętowano olbrzymim weselem na łąkach nieopodal miasta. Dziś te "łąki" to kilka hektarów placu zwanego "Theresienwiese", na którym już kilka dni temu rozpoczęła się budowa tegorocznego Oktoberfestu (22.09-07.10.2012).
Kufel piwa (1 litr) kosztuje ok 9 euro.
Na oficjalnej stronie Oktoberfestu przeczytałam, że w zeszłym roku wypito podczas tej imprezy 7,5 MILIONA [sic!] kufli, czyli... 7 500 000 litrów piwa!!!
Oto link, jeśli ktoś nie wierzy: http://www.oktoberfest.de/de/ 
Niestety (a może i stety) nas na tegorocznym Oktoberfeście zabraknie. Wśród milionów turystów z całego świata, nikt nie zauważy naszej nieobecności...
Poniżej plac budowy.










wtorek, 17 lipca 2012

Moja drużyna


Chciałam oficjalnie poinformować, że na przełomie sierpnia i września tegoż roku przeprowadzamy się z M. i chłopakami na zdjęciu powyżej, do Berlina.

Oboje z M. będziemy odkrywać nowe, olbrzymie miasto, którego trochę się boję.

Blog będzie wciąż istniał, tylko prawdopodobnie pod zmienioną nazwą.

Póki co, wciąż trzeba zwiedzać (ciekawe kiedy?) Monachium!


poniedziałek, 9 lipca 2012

TOLLWOOD


Tollwood to trwający prawie miesiąc festiwal muzyczno-taneczno-teatralny, który odbywa się w monachijskim Olimpiaparku. M. określa go jako letni Weihnachstmarkt (bożonarodzeniowy jarmark) i ma sporo racji.
W kilku dużych namiotach gra bez przerwy muzyka (od klasycznego bawarskiego folku, czy piosenek w wykonaniu bandu redakcji  gazety Suddeutsche Zeitung, po występ Erykah Badu i Lou Reeda), wokół pełno barów, kafejek i stoisk z upominkami. Można tu kupić oryginalną biżuterię i ubrania, przyprawy i herbaty z całego świata, jak również tandetne, nikomu nie potrzebne pamiątki.
Tollwood to miejsce dla całych rodzin, pełne atrakcji dla dzieci i dorosłych. Przedstawienia teatralne, happeningi, wspólne malowanie, robienie makijażu, tańce - tak można spędzić cały dzień. A jeśli jest nam za głośno i za gwarno, kupujemy butelkę piwa, siadamy nieopodal na wzgórzu i obserwujemy z góry cały ten ul podziwiając także panoramę Monachium. I tak właśnie zrobiliśmy z M. 
























sobota, 7 lipca 2012

FREE AS A BIRD



 Otrzymałam niedawno od pewnej przemiłej rodaczki płytę, na której znalazł się jeden z moich ulubionych, choć dawno nie słyszanych, utworów Beatlesów: "Free as a bird".
Kilka dni później pojechaliśmy z M. w góry (przedalpie monachijskie z wyjątkową górą Walberg o wysokości 1727 m.n.p.m.). Obserwując lotniarzy startujących ze szczytu nuciłam sobie piosenkę i cieszyłam jak dziecko z każdej lotni w powietrzu.
Piękny widok. 
A gdzie bardziej można się poczuć wolnym niż w górach?