czwartek, 31 maja 2012

KOŃ

"Koń jaki jest każdy widzi"- napisał Benedykt Chmielowski w pierwszej polskiej encyklopedii.

Tego konia na zdjęciu powyżej mijam każdego dnia jadąc rowerem do szkoły. Stoi nieopodal Muzeum Kunstbau, gdzie właśnie prezentują wystawę, której bohaterem jest Marcel Duchamp. Wciąż nie mogę się na nią wybrać, ale nie ma to nic wspólnego z koniem. On stoi tu już od dawna i patrzy się w niebo. Ale co symbolizuje? Niewiadomo. A z tyłu ogon czy co innego? Moim zdaniem jeden z najbrzydszych pomników, jakie widziałam a zarazem ciekawostka miejska.

poniedziałek, 28 maja 2012

Co robią mężczyźni w Monachium?

Co robią mężczyźni w Monachium, gdy mają wolny dzień i akurat nie piją z kolegami piwa lub nie oglądają meczu piłki nożnej?

Spacerują po mieście w swoich bawarskich strojach;





Jeżdżą na rowerach;



Opiekują się dziećmi.


piątek, 25 maja 2012

To nie Amsterdam



Rower jest dla monachijczyków tym samym, co porządne BMW czy Mercedes. Salony rowerowe oferują nie tylko zakup najnowszych modeli, ale są także miejscem spotkania ze specjalistami, którzy po zadaniu około dziesięciu pytań, potrafią profesjonalnie dobrać najlepszy dla naszych potrzeb rower. Otrzymamy od nich również katalogi z niezliczoną ilością dodatków, ułatwiających nam jazdę. Rowerowy biznes nieźle się kręci na tych swoich dwóch kółkach. Ale to nie tylko moda czy snobizm. Rower w Monachium to niezbędny pojazd. Wszędzie można dojechać poruszając się wygodnymi ścieżkami rowerowymi. Czasem nawet zajmuje to mniej czasu niż jazda metrem lub samochodem. Wszędzie są parkingi rowerowe (wypełnione do granic możliwości), przy ogródku piwnym wystarczy przypiąć swój sprzęt do rowerów kompanów. Kierowcy aut uczą się zasad ruchu drogowego, w którym biorą w dużej mierze rowerzyści. Za każdy wypadek samochodu z rowerzystą prawną odpowiedzialność ponosi kierowca auta. Znajomość zasad ruchu drogowego dotyczy jednak wszystkich. Gdy ścieżka rowerowa się kończy, trzeba po prostu jechać ulicą, wjechać na rondo, wybrać poprawny pas, sygnalizować rękami skręt. Na skrzyżowaniach są specjalne światła tylko dla rowerzystów. Pewne zasady obowiązują także na ścieżce rowerowej. Na przykład użycie dzwonka nie oznacza, iż chcemy kogoś upomnieć czy ostrzec, jedynie uprzejmie sygnalizuje, iż będziemy kogoś wyprzedzać. Na chodniku dla pieszych używanie dzwonka jest oznaką braku wychowania. Biznesmeni jadą do pracy rowerem w garniturze, dziewczyny w sukienkach i szpilkach. I nikt się nie zdziwi, gdy spóźnimy się na spotkanie mówiąc jedynie, iż nie było miejsca na parkingu dla rowerów... 







środa, 23 maja 2012

WESTEND

Mieszkam w małej dzielnicy Monachium o wdzięcznej i skądinąd znanej nazwie: WESTEND. Jak powyższa nazwa wskazuje to zachodnia część miasta, choć do "końca" jeszcze daleko. Pięć przystanków tramwajem i jesteśmy na głównym dworcu kolejowym.
 Westend to miejsce do mieszkania i pracy, nie ma tu turystów ani atrakcji. Najważniejsze jednak, że na Theresienwiese, czyli pole Oktoberfestu idzie się stąd niecałe 20 minut...

Poniżej zdjęcia okolicy i z okien naszego mieszkania.









wtorek, 22 maja 2012

Alter Südlicher Friedhof


A to z pewnością odkrycie tygodnia - nawet M. mieszkający w Monachium 15 lat, nigdy tu nie był.
Najstarszy cmentarz w mieście. Położony nieopodal rzeki Izary, z nagrobkami nawet z XVI wieku, jest miejscem spokoju dla ponad 5000 dusz. Brak tu kamiennych płyt, ścieżek między grobami, jedynie główne aleje. Wszędzie wysoka trawa i kwiaty.







poniedziałek, 21 maja 2012

E N G L I S C H E R G A R T E N


A oto największy park miejski, jaki widziałam. Całe hektary zieleni w centrum miasta, położone nieopodal uniwersytetu. W słoneczny weekend nie ma nawet gdzie rozłożyć swojego kocyka. Wybrałam się z pozującym do zdjęć Wandererem dwukrotnie - raz w dość chłodny słoneczno-pochmurny dzień, w środku tygodnia i raz w upalne popołudnie. W parku, w iście angielskim stylu, są nawet ścieżki do jazdy konnej, domek chiński, w którym czasem odbywają się ceremonie parzenia chińskiej herbaty, Monopteros- altana na wzgórzu, z której rozciąga się piękny widok na zielone łąki, strumyki, wodospady, alejki.  








środa, 16 maja 2012

F r ü h l i n g f e s t w namiocie

Ale wesołe miasteczko pośrodku Monachium to jeszcze nic nadzwyczajnego. To, co się dzieje wewnątrz kilku namiotów ustawionych w centrum tegoż miasteczka, to dopiero antropologiczna przygoda, szczególnie dla tych, którzy nie znają bawarskiej kultury. A są pewne zasady...
- obowiązkowy bawarski strój (noszony nie tylko przez turystów!! i nie tylko tu, ale i normalnego dnia w centrum miasta!)
- stanie na drewnianej ławce (w ostateczności siedzenie!), śpiewanie i przytulanie
- picie dużej ilości piwa ("małe" piwo to w Bawarii 1 litrowy kufel)










F r ü h l i n g f e s t



Nie da się czekać na kolejny Oktoberfest przez cały rok. Cóż zrobić?
Na wielkim polu niemal w samym centrum Monachium, zwanym Theresienwiese nie tylko na przełomie września i października leją się hektolitry piwa. Każdy powód do świętowania jest dobry. Pod koniec kwietnia, początek maja jest nim... nadejście wiosny.
Na kilkunastu hektarach rozciąga się olbrzymie wesołe miasteczko: karuzele, strzelnice, dziesiątki ekstremalnych rollercosterów, domy strachu, a obok budki z kiełbasami i słodyczami. Tłum (co ciekawe nie tylko turystów) bawi się i cieszy kapiącym wręcz zewsząd kiczem, plastikiem i tanimi ludycznymi rozrywkami. Jest kolorowo, głośno, tłocznie. Po 20 minutach marszu z zataczającymi się młodymi Niemcami, starczy antropologicznych doznań. Chcę do domu.




Zdjęcia zrobiłam ostatniego dnia festynu, tuż przed zamknięciem. Można było swobodnie się poruszać, w wielkie Tiry powoli  załadowywano fragmenty metalowych konstrukcji, Theresienwiese pustoszało w oczach. Teraz czeka na kolejną budowę- zaraz zaczną się wszak przygotowywania do Oktoberfestu.














Herzlich willkommen!

Jak dobrze wiecie, przez kilka miesięcy będę mieszkać w Monachium.

Wraz z pewnym akustykiem (M.), rowerem (Wanderer) oraz aparatem (Nikon) poznaję nowe miasto, ludzi, kulturę, język, kuchnię. Odkrywam Niemcy (ups... przepraszam, póki co Bawarię!!!!) i powoli będę opisywać, to co dla dziewczyny z Warszawy jest zastanawiające, inne. Zero szczegółów z życia osobistego, to zachowam sobie na później, gdy wreszcie spotkamy się na kawę, piwo czy wódkę.

Prezentuję Wam moje zdjęcia, myśli i refleksje, czekam na komentarze i opinie.  Przepraszam, za wszelkie techniczne i estetyczne uchybienia blogowe - dopiero się uczę!!!

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie życzenia, którymi obdarzyliście mnie przed wyjazdem.  Póki co, wszystkie się spełniają!


Do zobaczenia!
N.