wtorek, 7 sierpnia 2012

Monachium = Bawaria = Piwo (kolejność tych słów dowolna)


Monachium to piwo. 

Olbrzymi przemysł browarniczy jest wizytówką miasta na całym świecie. Nieraz czuć w powietrzu specyficzny zapach dymu z kominów browarów znajdujących się w samym centrum miasta. Mija się je jadąc do pracy, szkoły.
Piwo w Bawarii to napój często tańszy niż woda. Piją go wszyscy. Dzieci przyzwyczaja się do kufla od małego podając w Biergartenie mocno rozcieńczone piwo z lemoniadą lub coca colą. Można pić na ulicy, w parkach. Nikt się nie kryje, nikt nie jest karany mandatem. Ba, można nawet po jednym małym prowadzić samochód, jechać rowerem. Co ciekawe, nie spotkałam jeszcze nigdy na ulicy Monachium pijanego człowieka. Kultura picia, tradycja picia, sprawiają, że jest to w tym rejonie święty napój, a upicie się piwem to zbrukanie tradycji. Smutnym wyjątkiem od tej reguły jest Oktoberfest. M. mówi, że w tym czasie Monachium to niestety obrzydliwe pijaństwo. 






Paulaner, Löwenbraü, Höfbrauhaus (HB), Spatenbrau, Hackerbraü, Augustinerbraü, Pschorbraü, Kaltenberg - to nazwy tylko niektórych monachijskich piw. Średniowieczne browary noszą nazwy zakonów, których mnisi zajmowali się produkcją trunku. Mamy więc Augustynów, Paulinów itd.
Poniżej zdjęcie browaru, w którym znajduje się także restauracja, a piwo płynie metalowymi rurami prosto z produkcji...



Utrzymanie w rękach czterech litrowych kufli to nie lada wyczyn...




W Hirschgartenie umyte kufle należy zabrać ze specjalnego regału, opłukać w wodzie i stanąć w kolejce do beczki z piwem...





A poniżej tradycyjne bawarskie śniadanie: weisswurst (biała kiełbasa, ugotowana) i naturalnie piwo!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz